Kredki idą do szkoły
Contents
Rozdział 5 Kredki idą do szkoły
Pod koniec sierpnia mama przygotowała Patrykowi wyprawkę do szkoły. Kupiła książki, zeszyty, piórnik, tornister i wiele innych potrzebnych rzeczy, poza kredkami. Patryk postanowił zabrać do szkoły ulubione, znalezione kredki.
Ostatniego dnia wakacji chłopiec spakował je do nowego piórnika. Kredki nigdy nie widziały takiego mieszkanka, ale wszystkie przyznały, że wygląda ładnie i na pewno będzie wygodne.
Piórnik był duży, granatowy, z czerwonym wyścigowym samochodem z przodu, a żółtym z tyłu. W środku miał dużą kieszeń i uchwyty z gumek na różne elementy wyposażenia. Kredki zostały starannie naostrzone przed przeprowadzką do piórnika. Były szczęśliwe i śmiały się radośnie. W piórniku poznały innych lokatorów. Pierwszy odezwał się chudy, naostrzony w szpic ołówek:
– Proszę nie robić tyle hałasu, mam dosyć tych krzyków, śmiechów i pisków. Proszę o spokój, niektórzy tu chcą odpocząć i przygotować się do ciężkiej pracy w szkole. No tak – mówił dalej zarozumiałym tonem: ale co wy kredki, możecie o tym wiedzieć. Wy do szkoły? Nie wiem po co? Powinniście zostać w domu razem z zabawkami.
Kredki zasmuciły się bardzo takim powitaniem i obawiały się, że znów staną się niepotrzebne. Cichutko ułożyły się na swoich miejscach i nawet czerwona nie odważyła się odezwać do ostrego ołówka. Teraz za to odezwało się grube, czarne pióro :
– Panie ołówku, proszę się uspokoić i nie straszyć naszych nowych mieszkańców. Mnie nie przeszkadza ich radość i śmiech. Proszę mi wierzyć, że będą w szkole równie potrzebne jak pan czy ja.
Kredki podziękowały mu za te słowa radośnie, wierząc, że nowe zmiany nie będą jednak takie straszne. Szybko okazało się, że pióro miało rację i kredki były bardzo potrzebne w szkole. Codziennie ciężko pracowały. Rysowały piękne rysunki, rozwiązywały zadania i kolorowały – istny raj dla kredek.
Wkrótce zaprzyjaźniły się ze wszystkimi mieszkańcami piórnika i chętnie opowiadały im swoje przygody. Gumka, linijka, pióro, a nawet ostry ołówek z przejęciem słuchali i podziwiali ich odwagę. I wszystko układało się pomyślnie, aż do grudnia, kiedy Patryk dostał od babci wyjątkowy prezent. A były to… brokatowe mazaki w niezwykłych kolorach : złotym, srebrnym, różowym, seledynowym i turkusowym. Odrobinki brokatu sprawiały, że ich kolory lśniły wyjątkowo. Kredki przy nowych gościach poczuły się takie zwykłe, nieciekawe i nudne.
– Och, gdybyśmy mogły dostać trochę takiego brokatu, nasze kolory ożyłyby i stały się piękniejsze – marzyły w tajemnicy.
Mazaki były zaś bardzo zarozumiałe. Nie miały ochoty rozmawiać z takimi zwykłymi kredkami. Tym razem pocieszył je zaprzyjaźniony ołówek:
– Moje miłe kredki – rzekł. – Nie wiem, co to za nowa moda ten brokat, ale ja uważam, że wasze klasyczne kolory bez połysków są zawsze na czasie i o wiele lepiej przydają się w szkole niż błyszczące mazaki.
Wkrótce okazało się, że ołówek miał rację, ponieważ nauczycielka zabroniła rysować w książkach i zeszytach mazakami, które po tym wyprowadziły się z piórnika. Zamieszkały wówczas w biurku i pracowały w domu przy świątecznych ozdobach. A w piórniku wszystko było jak dawniej.