Niezwykłe przygody kredek

Ucieczka

Rozdział 1 Ucieczka

W pewnym domu, w komodzie, w drugiej szufladzie mieszkały kolorowe kredki. Był to niezwykły komplet dwunastu kolorów w specjalnym pudełku. Zestaw kredek należał do Zosi. Dawno temu dziewczynka dostała je na gwiazdkę i była nimi zachwycona. Grube kredki z miękkim szpicem nigdy się nie łamały. Kolory miały mocne i wyraźne. Do tego śliczne, zamykane na zatrzask metalowe pudełko. Kiedyś Zosia często ich używała i dlatego były bardzo szczęśliwe. Dla kredek praca była najważniejsza . Niestety od pewnego czasu czuły się smutne i niepotrzebne. Dziewczynka skończyła już jedenaście lat i w ogóle nimi nie rysowała. Każdego dnia kredki wspominały szczęśliwe czasy, gdy były użyteczne dając radość i zabawę. Ciekawił je świat i poznawały go przez rysowanie. Marzyły, by narysować jeszcze wiele nowych rzeczy, a tymczasem leżały zapomniane. Na szczęście postanowiły to zmienić.

Pewnego razu Zosia szukała czegoś w komodzie. Otwierała po kolei wszystkie szuflady i szafki. Kredki były pewne, że dziewczynka ich szuka. Myślały, że przypomniała sobie o nich i znów będzie jak dawniej. Niestety myliły się. Okazało się, że Zosia szukała grubego notesu. Gdy tylko go znalazła wyjęła z pudełka jedną kredkę, dopisała coś ważnego czerwonym kolorem i szybko wybiegła. Kredki zrozumiały, że Zosia już nie rysuje i nie potrzebuje ich. Zasmuciły się bardzo, a wtedy, czerwona postanowiła wyjrzeć z niedomkniętej szuflady. Po chwili, gdy rozejrzała się wokół zawołała radośnie:

– Spójrzcie! Jesteśmy wolne!

– Co to znaczy wolne? – spytała niebieska.

– To znaczy, że zbyt długo byłyśmy zamknięte, a teraz zobaczcie same. Otwarte pudełko, komoda, a nawet drzwi. Możemy się wydostać – wytłumaczyła czerwona. – Pomyślcie, czy wolicie nadal leżeć bezużytecznie w komodzie, czy poszukać kogoś komu będziemy potrzebne?

– To co robimy? – zaczęły zastanawiać się pozostałe kredki.

– Jak to co? – zdziwiła się czerwona. – Naprzód! Taka okazja się więcej nie powtórzy.

Zachęcone kredki nie namyślały się długo i zaczęły wyskakiwać z komody prosto na drewnianą podłogę. Pierwsza najodważniejsza czerwona, za nią szybka niebieska, a następnie radosna żółta, spokojna zielona, ciekawa pomarańczowa, wesoła różowa, modna fioletowa, ostrożna brązowa, troskliwa biała, cicha granatowa, beztroska seledynowa i na końcu trochę marudna czarna. Kredki ustawiły się w rządku i jedna za drugą wyszły z pokoju, przez korytarz, wprost na podwórze .Miały dużo szczęścia, gdyż Zosia zostawiła otwarte na oścież wyjściowe drzwi.

– No to w drogę! -zawołała czerwona

– W drogę! – powtórzyły chórem pozostałe i wybiegły na podwórze.

– Hurra! Hurra! Jesteśmy wolne! – wołały radośnie.

Nadzieja i wiara w to, że zmienią swoje smutne i nudne życie, pchnęła je w tę podróż. Zostawiły bezpieczny dom, gdyż ponad wszystko pragnęły rysować i być potrzebne.