Niezwykłe przygody kredek

Kredki poznają Jasia

Rozdział 8 Kredki poznają Jasia

Mały Jaś miał rude włosy i buzię pełną jasnych piegów. Był bardzo wesoły i chętnie uczył się nowych rzeczy. Lubił bawić się i rysować. Przy Jasiu kredki poznały inne sposoby rysowania niż dotychczas były im znane. Przyzwyczaiły się też, że po ciężkiej pracy zamiast pochwał, czasem słyszą zdenerwowany głos mamy lub krzyki Zosi. Tak też było pewnego popołudnia.

Zosia pojechała na basen. Mama piekła ciasto na urodziny taty. Jaś zaś bawił się w swoim pokoju klockami.

– Całe szczęście, że Jaś jest zajęty. Zrobię szybko krem i galaretkę na ciasto – pomyślała mama.

I to była prawda, chłopczyk był bardzo zajęty, ale niestety już nie klockami. Z szuflady w mebelkach wyjął kredki. Obracając je sprytnie w małych paluszkach, rozejrzał się po pokoju. Nie znalazł jednak nic, na czym można by było porysować, więc poszedł poszukać w pokoju Zosi. Tam od razu spodobała mu się duża, pusta ściana przy drzwiach.

– Tu można coś narysować – uznał mały Jaś i wziął się do pracy.

Dla kredek rysunek na ścianie okazał się bardzo ciężkim wyzwaniem. Każda z nich przypłaciła to złamaniem szpica. Gdy połamał już wszystkie, pobiegł do mamy.

– O jest mój synuś – powiedziała całując go mama. – Byłeś grzeczny?

– Tak – odpowiedział zadowolony Jaś.

Natomiast biedne kredki rozrzucone na dywanie z lękiem zerkały na swoje dzieło.

– Jak sądzicie – spytała niepewnie biała: czy Zosia będzie zadowolona?

– Nie wiem – odpowiedziała zielona. – Jedno jest pewne nie jesteśmy dość twarde, żeby rysować po ścianach i wolałabym więcej tego nie robić.

Wszystkie kredki zgodziły się z nią i smutno patrzyły na swoje połamane kolorowe szpice.

Niebawem Zosia wróciła do domu. Gdy weszła do swojego pokoju, przerażona krzyknęła:

– Mamo! Zobacz, co Jaś zrobił! Jak tu teraz wygląda?!

Po chwili mama ze zdumieniem patrzyła na wielkie esy floresy na ścianie. Jaś natomiast wołał dumny:

– Kotek – i pokazywał na ścianę.

– Przykro mi, jutro kupimy farbę i zamalujemy to – zapewniła mama.

– Dobrze – zgodziła się Zosia. Po czym upomniała Jasia:

– Nie wolno rysować po ścianach! – I pogroziła mu palcem.

Kredki po tej niemiłej przygodzie długo odpoczywały. Mama schowała je przed Jasiem. Połamane przeleżały dwa tygodnie w szafie. Potem Zosia zatemperowała je starannie i chłopczyk mógł je odzyskać. Wcześniej obiecał oczywiście nie rysować więcej po ścianach.

Niestety tydzień później znów zdarzyło się coś złego. Pewnego deszczowego dnia Jaś chciał porysować. Okazało się jednak, że nigdzie nie ma jego ulubionych kredek.

– Jasiu, nie mogę znaleźć kredek. Szukałam w całym domu. Czy może zabrałeś je wczoraj na podwórko? – spytała zaniepokojona mama.

– Tak – odpowiedział Jaś.

I wszystko było jasne. Mama ubrana w kurtkę przeciwdeszczową poszła szukać kredek. Znalazła je w piaskownicy, całkiem mokre.

– Brr, brr, a psik, a psik – kichały i trzęsły się z zimna.

Potem musiały cały dzień schnąć na ręczniku. Całe szczęście mama uratowała je w ostatniej chwili. Jeszcze trochę zupełnie przemokłyby i zniszczyły się. Tego jesiennego dnia okropnie padało, a kredki nie lubią wody. Po tej niemiłej przygodzie znów długo odpoczywały. Mama włożyła je do ich metalowego pudełka i schowała do szafy. Postanowiła, że odda je Jasiowi jak będzie trochę starszy i mądrzejszy. Kredki przyznały, że to doskonały pomysł i chętnie przespały zimę w wygodnym pudełku.