Spełnione marzenie
Contents
Rozdział 3 Spełnione marzenie
Maszerując przez miasteczko kredki minęły centrum i szczęśliwym trafem doszły do parku. Tam pośród drzew na kolorowym placu zabaw bawiło się mnóstwo dzieci. Na ten radosny widok podbiegły bliżej, a następnie usiadły w cieniu drzewa. Przyjemnie mijało im popołudnie, gdyż przyglądały się dzieciom i wyobrażały sobie, że trafią do któregoś z nich. Wkrótce jednak nastał wieczór i nagle park zupełnie opustoszał. Dzieci rozeszły się do domów, a kredki z niepokojem rozglądały się wokół.
– Co z nami teraz będzie – zaczęła martwić się biała. – Przecież nadchodzi noc.
– Boję się – skarżyła się różowa. – Jeszcze nigdy nie spałyśmy poza domem.
– Ja już żałuję naszej decyzji – powiedziała czarna. – Trzeba było zostać w komodzie. Od początku miałam złe przeczucia.
– Nie panikujcie! – uspakajała je czerwona. Wszystko będzie dobrze. Zobaczycie. Teraz musimy znaleźć tylko miejsce na nocleg. A jutro, na pewno znajdziemy nowy dom. Obiecuję wam to.
Po tych słowach kredki uspokoiły się, jednak czerwona sama pełna była obaw o ich los. Wiedziała, że to ona namówiła je do ucieczki, więc jest za nie odpowiedzialna.
Letni wieczór był bardzo ciepły, a w powietrzu unosił się słodki zapach kwiatów, więc kredki postanowiły spędzić noc na pobliskim klombie. Przytulone do siebie ułożyły się wśród bratków, aksamitek i stokrotek. Zmęczone dniem pełnym wrażeń szybko zasnęły.
Noc pod gwieździstym niebem minęła im przyjemnie i spokojnie. Rano, park znów ożył i zapełnił się bawiącymi dziećmi. Kredki tak jak poprzedniego dnia położyły się pod wielkim dębem i cieszyły radosnym widokiem . Niespodziewanie pod ich drzewo przybiegł za piłką nieduży chłopiec w czerwonej czapce. Od razu je zauważył. Podszedł bliżej i zdziwiony zawołał:
– Babciu! Zobacz co tu znalazłem w trawie?
– Co takiego? – usłyszał z daleka.
– Bardzo ładne kredki. Skąd się tu wzięły?
Babcia rozejrzała się dookoła i powiedziała:
– Nikogo tam nie ma. Pewnie ktoś je zgubił lub o nich zapomniał.
– Babciu, szkoda żeby tu zostały. Czy mogę je zabrać? Nie chcę, aby tu zmokły i zniszczyły się – powiedział roztropnie i pokazał na zachmurzone niebo.
Babcia zgodziła się i uradowany znaleziskiem Patryk zdjął czapkę i szybko pozbierał do niej kredki.
-To teraz, wracajmy do domu – zarządziła babcia i pogłaskała wnuka po jasnych włosach.
-Dobrze, to będę mógł porysować.
Kredki były bardzo szczęśliwe. Wreszcie znalazły nowego właściciela i spełniło się ich marzenie o nowym domu.