Aromatek i Smokliwy

Czarna lilia

Rozdział 7 Czarna lilia

Na bagnach było mroczno i strasznie. Zapach zgnilizny i błota unosił się w powietrzu. Nimfy odpłynęły. Teraz skrzat był sam.. Zaczął wypatrywać czarnej lilii. Nie wiedział, jak poruszać się po niebezpiecznych bagnach? Nie chciał utonąć w tak okropnym miejscu. Na szczęście przypomniał sobie o prezencie od elfów.

– Mam elfie skrzydła. To jest ten moment, kiedy powinienem ich użyć.

Przymocował je do swoich pleców i po chwili latał jak prawdziwy elf. Poszukiwał kwiatów. Oczy szczypały go od drażniącego odoru, lecz nieprzerwanie wpatrywał się w czarną otchłań. Już powątpiewał w odnalezienie lilii, kiedy dostrzegł coś na błotnistej tafli. Czarny kwiat o powykręcanych płatkach i okrągłych liściach błyszczał na bagnie. Niespodziewanie coś obok zabulgotało. Wystraszony skrzat uciekł w górę, a ze środka bagna wyłonił się okropny stwór. Przypominał wielkiego węża z łapami. Aromatek latał wysoko i był przerażony. Co ma teraz zrobić? Jest już tak blisko, a nie może zerwać kwiatu. Stwór wyglądał na bardzo groźnego. To przed nim ostrzegała go królowa nimf. Skrzat musiał wykorzystać swój spryt i wpadł na pewien pomysł. Musiał odwrócić uwagę stwora, aby zerwać kwiat i szybko uciec. Wyjął z tobołka kamień z góry elfów. Postanowił rzucić nim jak najdalej w bagno. Miał jedną szansę na zdobycie kwiatu. Zniżył lot. Stwór cały czas bacznie obserwował go . Skrzat podleciał do kwiatu, rzucając jednocześnie kamieniem w głębinę. Zaciekawiony stwór zanurkował za nim. W tym momencie Aromatek zerwał klika czarnych lilii i odleciał. Gdy stwór wynurzył się, on zmierzał już w kierunku domu ściskając w dłoniach kwiaty.