Magiczne buty część II

Praca w cukierni

Rozdział 3 Praca w cukierni

Następnego dnia pani Jola poszła w podarowanych butach do pracy. Prowadziła w mieście cukiernię. Każdego ranka piekła pyszne ciasta i babeczki, a potem sprzedawała swoim klientom. Jej praca była wyjątkowo ciężka, ponieważ wszystko robiła sama. Niestety zbyt mało zarabiała, aby zatrudnić kogoś do pomocy. Lubiła swoją pracę, ale czasem brakowało je sił, aby upiec ciasta dla wszystkich chętnych. Zawiedzeni klienci odchodzili niezadowoleni, a ona była bardzo smutna. Jednak tego dnia coś się zmieniło. W pracy wszystko szło jej wyjątkowo sprawnie. Ciasta robiły się łatwo i piekły szybko, a wydobywający się z piekarni zapach ściągał klientów. Babki drożdżowe nigdy nie były tak wyrośnięte, a rogale tak pulchne. Muffinki z wiśniami i toffi były doskonałe. Pani Jola nigdy wcześniej nie upiekła tylu pysznych ciast w takim czasie. Wystarczyło dla wszystkich chętnych klientów i była bardzo szczęśliwa. Po skończonej pracy przebrała się i schowała do szafy ubranie i buty. Zadowolona i wyjątkowo wypoczęta wracała do domu. Nie potrafiła zrozumieć jak to możliwe. Buty natomiast cieszyły się, że ułatwiły pracę nowej właścicielce i dodały jej sił. W domu czekały na nią stęsknione dzieci. Po kolacji poszli razem nad rzekę i biegali, przeskakując leżące na brzegu kamienie.

Nazajutrz w cukierni praca znów szła doskonale. Pani Jola z zapałem piekła coraz wymyślniejsze ciasta. Nie tylko babki czy i muffinki, ale serniki, kremówki i torty. Wypieków wystarczyło dla wszystkich klientów, choć było ich więcej niż kiedykolwiek. Po pracy pani Jola nie odczuwała żadnego zmęczenia i znów mogła pobawić się z dziećmi. Kolejne dni w cukierni wyglądały podobnie. Sprzedając coraz więcej ciast pani Jola coraz lepiej zarabiała. W końcu mogła zatrudnić pomocnika. Razem z cukiernikiem Marcinem piekła jeszcze więcej, a cukiernia przedłużyła godziny działania. Klientów wciąż przybywało. Cukiernia” U Joli” stała się najbardziej znaną cukiernią w mieście. Magiczne buty były dumne ze wspólnego sukcesu, a praca w cukierni dawała im dużo radości. Wkrótce do pracy zatrudniono kolejne osoby. Pani Jola była bardzo szczęśliwa. Miała bardzo wielu klientów, ale też wielu pracowników. Mogła wreszcie spędzać więcej czasu z dziećmi. Gdy nastały wakacje zaplanowała wyjazd nad morze. Bardzo dawno tam nie byli, a jej najmłodsza córka Hania jeszcze nigdy nie widziała morza. Wszyscy bardzo cieszyli się z tego pomysłu. Na dzień przed wyjazdem, kiedy wszystko już było przygotowane do wyjazdu Hania bardzo się denerwowała.

-Mamusiu, czy morze jest daleko? – spytała

– Tak. Pojedziemy wiele godzin, ale zobaczysz, że warto.

– A co jeśli będę tęsknić za naszym domem i za rzeką?

– Mam pomysł! – powiedziała mama – Chodźmy teraz nad rzekę i pożegnasz się z ulubionymi miejscami na dwa tygodnie. Nie będziesz wtedy tęskniła, a kiedy wrócimy, zobaczysz, że nic się nie zmieniło.

– Dobrze mamusiu – ucieszyła się Hania.

Nad rzeką obie zdjęły buty i weszły do wody. Chodziły powoli uważając na śliskie kamienie. Śmiały się i chlapały wodą. Nie zauważyły jak kudłaty pies obwąchuje ich rzeczy. Nagle znalazł coś ciekawego. Rozpoznał znajome brązowe buty. Zapamiętał je i ich okropnie gorzki smak. Buty bały się. Skurczyły się jak mogły, aby ochronić delikatne boki przed psimi zębami. Czekały co z nimi będzie? Nagle poczuły ugryzienie. Pies jednak nie próbował potargać ich, ale trzymał w pysku. Buty nie wiedziały, co on zamierza? Nie szarpały się, lecz zwisały bezwładnie z jego pyska, a on oddalał się coraz dalej od rzeki. Okazało się, że kudłacz zaniósł je do lasu. Kiedy pani Jola wyszła z wody zauważyła brak swoich butów. Nie rozumiała co się stało? Nie widziała nikogo na brzegu, a poza tym kto chciałby je ukraść. Bardzo żałowała, że je straciła. Była pewna, że nigdy nie znajdzie podobnych.

W tym czasie pies wyniósł buty daleko w las, gdzie znajdował się wielki kopiec mrówek. Chciał ukarać buty, że poprzednio nie dały się rozszarpać. Wrzucił je do mrowiska, a one szybko pokryły się mrówkami. Zaciekawione owady biegały po nich i wchodziły w każdy zakamarek. Buty czuły smyranie i łaskotanie. Martwiły się, że pozostaną w tym mrowisku na zawsze, bo nikt nigdy ich nie znajdzie.

Następnego dnia pani Jola wraz z rodziną wyjechała nad morze i zapomniała o wyjątkowych butach. Na wakacjach z dziećmi było wspaniale. Było upalnie i codziennie chodzili na plażę. Hania była zachwycona wielkim falami i szeroką plażą. Kiedy wrócili do domu, rzeczywiście wszystko było jak dawniej. Dzieci znów bawiły się na podwórku i przy rzece, a pani Jola pracowała w cukierni. Choć nie miała już magicznych butów to nadal piekła wspaniałe i wymyślne ciasta. Miała mnóstwo pomysłów na wypieki i wierzyła w swoje możliwości. Dzięki pomocy nowych pracowników cukiernia nadążała z pracą i nigdy nie brakowało towarów dla chętnych klientów. Pani Jola nie potrzebowała już magicznych butów, a jej cukiernia cały czas była najlepsza w mieście.