Magiczne buty część II

Magia to nie zabawa

Rozdział 2 Magia to nie zabawa

Niezwykłe buty płynęły w rzece kręcąc się i obracając. Chwilami szybszy nurt zatapiał je, a potem znów były na powierzchni. Jeszcze nigdy nie pływały, ale bardzo im się podobało. Śmiały się i rozkoszowały ciepłą wodą. Przybrały swój prawdziwy kształt. Znów były dziwaczne i staromodne. Nie wiedziały co je czeka i do kogo trafią tym razem? Wierzyły jednak, że dzięki swojej mocy będą przydatne. Nagle, niespodziewanie wpadły w rybackie sieci. Zaplatane szamotały się próbując wypłynąć. Niestety było to niemożliwe. Uwięzione wraz z kilkoma rybami do wieczora zostały w pułapce. Potem ktoś wyciągnął sieci na brzeg. Wyrzucone na piasek ryby podskakiwały, a rybak w wysokich gumowcach wkładał je do wiadra z wodą. Wreszcie zauważył niezwykłe buty, które cieszyły się, że zostały uratowane. Niestety ich radość nie trwała długo. Mężczyzna obejrzał przemoknięte buty, które wyglądały jeszcze bardziej dziwacznie niż zawsze. Ich czubki spłaszczyły się, a skóra była szaro- burego koloru.

-Uhh! Wstrętne – powiedział rybak i z rozmachem wyrzucił je w pobliskie trzciny. Magiczne buty czuły się okropnie. Były brzydkie i nikomu niepotrzebne. Martwiły się, że zostaną w tych zaroślach już na zawsze. Nie spodziewały się jednak, jeszcze gorszego. Po tygodniu ktoś wbiegł w zarośla. Buty słyszały jak sapie, węszy i udeptuje szeleszczące trzciny. Bały się spotkania z tajemniczym przybyszem. W końcu wszystko stało się jasne. Wytropił je duży, kudłaty pies.

– O piesek – pomyślały buty – Super! Będziemy z nim dużo biegać – przypomniały sobie szczęśliwy czas z Pieskową babcią. Niestety teraz było zupełnie inaczej. Ten pies miał inne zamiary i nie chciał biegać. Poczuły szarpniecie i wbijające się w nie ostre zęby. On zamierzał je pogryźć.

-Aaaa – jęczały cicho buty – Już po nas.

Wredny pies uznał to za zabawę. Postanowił rozszarpać je na kawałki. Choć były mocne, to obawiały się, że nic z nich nie zostanie. Na szczęście ich skóra pokryta była specjalnym środkiem ochronnym. Pies poczuł okropnie gorzki smak. Wypuścił z pyska buty i stracił ochotę na swoją zabawę. Po chwili jednak złapał je za sznurowadła i pociągnął po piasku do jakiegoś dołu i zakopał. Wredny pies wreszcie odszedł. Ukryte buty były opuszczone i zniszczone. Jeszcze nigdy nie były tak nieszczęśliwe. Myślały, że już po nich, ale wydarzyło się coś niespodziewanego.

Pewnego dnia nad rzekę przybiegły mieszkające w pobliżu dzieci. Byli to Janek, Zuzia i mała Hania. Chcieli wybudować zamek z pisaku. W pewnym momencie Hania kopiąc poczuła coś pod swoją łopatką

  • Znalazłam skarb! Zobaczcie! – zawołała siostrę i brata.

Wspólnymi siłami wykopali z piasku dziwaczne buty.

-To nie skarb – powiedział zawiedziony Janek tylko stare buty jakiegoś rybaka. To zwykłe śmieci.

– Nieprawda – zaprotestowała Hania – Te buty na pewno są magiczne. Ubiorę je, a one zmienia się w złote sandały. Zobaczysz – przekonywała brata.

Zniszczone buty wiedziały, że teraz mogą zmienić swój los. Ucieszyły się słysząc słowa Hani. Gdy tylko je ubrała, od razu zmienił się w piękne, złote sandały.

-Wow! Jak to możliwe! – dziwił Janek.

– Ale super – zawołała Zuzia.

– Mówiłam wam, że to są magiczne buty – uśmiechała się Hania w złotych sandałach.

– Daj mi przymierzyć – poprosił ją brat. – Też chcę je wypróbować.

– A potem ja! – zawołała Zuzia.

Hania nie chciała zdjąć pięknych sandałów, ale rodzeństwo przekonało ją, że potem znów będzie jej kolej.

Złote sandały słuchały tego przerażone, bo nie wiedziały jak to się skończy. Janek ubrał buty i powiedział:

-Chcę mieć najlepsze korki!

Na tą komendę buty zmieniły swój kształt. Wyglądały jak najmodniejsze piłkarskie buty. Wtedy Zuzia pociągła za rękaw brata krzycząc: Teraz ja!

Wkrótce zmieniła buty w brokatowe szpilki. Na wysokich obcasach ledwo stała na piasku,a już Hania wołała, że teraz ona chce. Dzieci co chwilę zamieniały się butami zmieniając ich kształt. Wśród życzeń były: różowe tenisówki, srebrne baleriny i i nawet buty z kółkami. Kiedy jednak Hania zechciała zmienić je w tęczowo – brokatowe klapko- kalosze buty nie wytrzymały. Tego już było za wiele. Nie potrafiły i nie chciały tak często zmieniać się dla zabawy. Przybrały znów swój dziwaczny kształt.

-O nie! Co ty zrobiłaś – krzyknął Janek – Zepsułaś buty!

-Nie chciałam – zasmuciła się Hania.- Czy zepsuły się na zawsze? – spytała.

-Nie wiadomo – stwierdziła Zuzia – Weźmy je do domu. Może to za dużo życzeń na dziś, ale jutro znów będą działać.

W domu dzieci ukryły buty w tajnym schowku pod schodami. Niestety następnego dnia pomimo wielu prób buty nadal nie zmieniały się. Cały czas były dziwaczne i staromodne. Jeszcze kilka dni dzieci próbowały je zmienić, jednak na nic. Buty popsuły się zupełnie. Zbyt wiele życzeń przy braku ruchu i wielu nieszczęściach sprawiło, że nie chciały się już zmieniać.

Pewnego razu mama nakryła małą Hanię pod schodami w dziwacznych butach na nogach.

– Haniu! Co to za buty? – spytała- Skąd je masz?

-Znalazłam i są magiczne – pochwaliła się dziewczynka – Bawiłam się, ale straciły swoją moc.

– Pewnie dlatego, że magia nie służy do zabawy – powiedziała mama przyglądając się butom – To co z nimi zrobimy? – spytała.

-Ja już ich nie chcę. Są dla ciebie. – uśmiechnęła się słodko Hania. Weź je.

Na te słowa buty aż rozpromieniły się. Wyprężyły swe czubki zupełnie jakby się uśmiechały. Chciały należeć do tej mamy, bo wyglądała na dobrą i miłą.

– O dziękuję. Chętnie je przyjmę. Są trochę staromodne, ale piękne.

Buty były najszczęśliwsze na świecie. Miały przeczucie, że tym razem dobrze trafiły. Od razu dopasowały się do stóp nowej właścicielki i były wyjątkowo wygodne.