Mały

Marzenie Eryka

Rozdział 1 Marzenie Eryka

Dawno, dawno temu w niewielkiej wiosce mieszkał pewien chłopiec. Miał na imię Eryk i skończył siedem lat. Zawsze był wesołym dzieckiem, niestety ostatnio to się zmieniło. Wszyscy chłopcy nagle przerośli go zaczęli nazwać go „ Mały”. Prawie nikt nie używał już jego imienia. Najwięksi czasem dokuczali mu. Eryk przejmował się tym i pragnął wreszcie urosnąć. Było to jego największe marzenie. Codziennie z nadzieją przeglądał się w lustrze i mierzył przy ścianie. Niestety nic nie zmieniało się. Mieszkający w pobliżu Alek pocieszał go, a rodzice zapewniali, że wkrótce urośnie. Eryk jednak wciąż myślał o swoim problemie. Nie liczyły się dla niego inne sprawy. Nie chciał się uczyć, ani pomagać w gospodarstwie. Czuł, że nikt go nie rozumie. Był pewien, że jak urośnie to wreszcie będzie szczęśliwy. Myślał, że wtedy wszystkie jego kłopoty znikną.

Pewnego letniego popołudnia Eryk wymknął się w tajemnicy nad pobliskie jezioro. Było ono bardzo głębokie i miało złą sławę. Mieszkańcy rzadko nad nie chodzili. W wodzie tworzyły się silne prądy i kręcące wiry. Czarna tafla jeziora odstraszała mieszkańców. Eryk wiedział, że będzie tam sam i chciał poprzeglądać się w wodzie. Stanął na duży wystający kamień przy brzegu. Mógł z niego dokładnie zobaczyć swoje odbicie . Obracał się się we wszystkie strony. Spoglądał nawet przez ramię. Nagle kamień zakołysał się, a chłopiec stracił równowagę. Niespodziewanie z wielkim pluskiem wpadł do jeziora. Ledwo zdążył krzyknąć i zaraz znikł pod powierzchnią wody. Wpadł w wielki wir. O dziwo nie czuł strachu, ani bólu. Dziwne uczucie spokoju panowało w jeziorze. Gdy przestał się wreszcie kręcić, opadł na samo dno. Niespodziewanie podpłynęła do niego czarna, błyszcząca ryba ze złotymi ustami. Eryk patrzył zdziwiony, a ona otworzyła wielkie usta i przemówiła do niego ludzkim głosem:

– Kim jesteś? I co robisz w moim jeziorze? – spytała.

– Jestem Mały, to znaczy Eryk – odpowiedział chłopiec. – Wpadłem do tego jeziora. Chyba utonąłem?

– Wpadłeś, czy może wskoczyłeś, aby mnie znaleźć?- pytała nieufnie.

– Nie rybo, nie szukałem cię. Wpadłem do wody przypadkiem.

– A czy wiesz kim jestem? – spytała złotousta.

– Nie niestety. Nie wiem. Nie słyszałem nigdy o tobie.

– To wcale mnie nie dziwi – powiedziała ryba.- Nie słyszałeś, bo nikt kto wpadł do tego jeziora i mnie zobaczył, nigdy nie wypłynął. Ha ha – zaśmiała się zarozumiale . – Jestem rybim królem i nikt nie może dowiedzieć się o moim istnieniu. To zagroziłoby całej populacji ryb na świecie. To jezioro jest moim królestwem i stąd władam nad wszystkimi rybami mieszkającymi w jeziorach, morzach i oceanach. Tu jestem bezpieczny. To czarne jezioro z wirami jest moją twierdzą od setek lat. Jak to możliwe , że do niego wpadłeś? Wiem, że nikt z ludzi od dawna tu nie przychodzi.

– To prawda i dlatego ja przyszedłem. Zrozum, chciałem być sam. I widzisz wpadłem do wody . To był wypadek.

– Mam nadzieję, że nie kłamiesz – odpowiedział rybi król – ponieważ postanowiłem darować ci życie. Wiesz, może nie jestem wyjątkowo dobry, ale też nie mogę być niesprawiedliwy i zły. W końcu jestem królem i muszę rządzić mądrze. Żal mi cię, bo jesteś dzieckiem. Szkoda by było żebyś tak młodo stracił życie. Nie zrobiłeś nic złego. No i nie szukałeś mnie. Daruję ci życie, ale pod warunkiem że zachowasz bezwzględną tajemnice o moim istnieniu. Nikt nigdy nie może się dowiedzieć, że mnie spotkałeś. Pamiętaj o tym. Jeśli mnie zdradzisz dowiem się i czeka cię surowa kara.

– Dobrze królu ryb, ja nikomu o tobie nie powiem. Możesz być tego pewien. Potrafię zachować nawet największą tajemnicę –zapewniał Eryk.

– Wierzę ci chłopcze. Dlatego daję ci tę szansę. Ale to nie wszystko .Polubiłem cię i postanowiłem , że mogę spełnić jedno twoje marzenie. Powiedz zatem czego pragniesz?

Eryk był zaskoczony słysząc słowa rybiego króla. Nad życzeniem nie zastanawiał się ani chwili. W końcu od bardzo dawna miał tylko jedno.

– Chcę być duży – powiedział.

– To wszystko? – spytał król. – Tylko duży. Nie chcesz zdrowia, bogactwa, czy sławy? Dziwne. Chcesz tylko być duży?

– Tak – wykrzyknął zdenerwowany Eryk. – Duży! Duży! Bardzo duży!

– Dobrze – powiedział rybi król – i powtórzył za nim szeroko otwierając złote usta: Duży! Duży! Bardzo duży! – nastepnie odpłynął znikając w wodnej głębinie.

Był blady świt, gdy Eryk obudził się nad brzegiem jeziora. Chłopiec był przekonany, że to wszystko, to tylko sen. Nigdy nie wpadł do jeziora, ani nie spotkał rybiego króla.

– O nie, co na to moi rodzice – pomyślał. – Nie było mnie całą noc. Na pewno martwią się okrutnie. Wstał , potykając się o leżący przy brzegu kamień. Już miał biec co sił do domu, kiedy spojrzał raz do wody. Oniemiał wtedy zupełnie. Zobaczył odbicie ogromnego siebie. Olbrzyma, wielkoluda, potwora.

– Nie, to nie prawda ! – wykrzyknął. – Na pewno jestem w moim łóżku i śpię .Popatrzył jeszcze raz na kamień, o który się potknął. – Czy to możliwe, że to ten sam, na którym stałem ale się zmniejszył. A może to ja urosłem? Rozejrzał się i przeraził. Wszystko było jakieś małe. Drzewa jak krzewy, krzewy jak krzaczki jagód, wielkie niegdyś jezioro jak mały staw, a domy w oddali jak budki dla ptaków. Przypomniał sobie życzenie, jakie wypowiedział królowi ryb. Zrozumiał, że król je spełnił. Co robić? Nie chciał być olbrzymem. Nie może teraz wrócić do domu. Wszyscy będą go pytać: Co się stało? A wtedy on złamie obietnice daną królowi ryb i czeka go kara. O nie! – myślał przerażony ogromny chłopiec.