Magiczne buty

Trzy moce butów

Rozdział 6 Trzy moce butów

Mijały tygodnie, a naprawione niezwykłe buty leżały w pudełku. Były smutne i nieszczęśliwe. Po wszystkich swoich przygodach, nie chciały bezczynnie czekać. Najgorsze było to, że nie wiedziały, czy ktoś w ogóle po nie przyjdzie. Martwiły się co będzie dalej? Na szczęście wreszcie coś się wydarzyło. Do zakładu szewca przyszedł pewien chłopiec. Mama przysłała go po odbiór butów z naprawy.

– Dzień dobry – przywitał się chłopiec zamykając za sobą drzwi – Przyszedłem po buty z teatru. Wie pan, po te na przedstawienie.

– Dzień dobry – odpowiedział schowany na zapleczu szewc – Niestety jestem bardzo zajęty i nie mogę teraz podejść. Weź je proszę. Są gotowe. Leżą w pudełku na półce przy drzwiach.

– Dobrze – odpowiedział chłopiec i podszedł do półki, na której stały dwa pudła. Otworzył pierwsze i zobaczył dziwaczne brązowe buty pasujące do teatru. Zabrał pudło, pożegnał szewca dziękując mu głośno i wybiegł z zakładu.

– Do widzenie – odpowiedział mu Alfred nie podejrzewając kłopotów. Za to magiczne buty podskakiwały z radości obijając się o boki pudełka.

– Będziemy grać w przedstawieniu. W teatrze. Hurra! – wołały do siebie.

Wkrótce dotarły na miejsce. Chłopak podał pudło mamie, która była kostiumografem, a ona aktorce..

– Co to za paskudne buty – krzyczała w szatni Klementyna. Jak ja będę wyglądać? Ohyda. Kto zrobił dla mnie takie dziwaczne buty? – Aktorka już zamierzała iść na skargę do kostiumografa kiedy nagle reżyser wezwał ja na scenę.

– Robimy próbę – zarządził – Musisz dużo ćwiczyć, bo niedługo przedstawienie. Tańcz.

Dziewczyna w dziwacznych butach zaczęła tańczyć. Najpierw trochę niepewnie, nawet niezdarnie lecz z każdą chwilą coraz lepiej. Magiczne buty nigdy do tej pory nie tańczyły, ale były tym zachwycone. Nie spodziewały się czegoś tak fajnego. Radośnie podskakiwały, wykręcały wymyśle piruety a nawet salta. Reżyser podziwiał Klementynę. Do tej pory tańczyła fatalnie. Choć marzyła o wielkiej karierze to na scenie ruszała się powoli i niezgrabnie. Nic nie zapowiadało takiej przemiany.

– Dziewczyno! Kiedy ty się tego nauczyłaś? – pytał – Zaskoczyłaś mnie!

– Zawsze mówiłam, że mam talent, tylko pan tego nie dostrzegał – odpowiedziała zarozumiale aktorka – Powinnam dostać główną rolę. Chcę być gwiazdą!

– Tańcz tak dalej, a zostaniesz – odpowiedział reżyser.

Po próbie dumna Klementyna przechwalała się w szatni przed innymi aktorkami:

– Mam talent! Wiedziałam o tym od zawsze. Tańczę najlepiej z was – Zdjęła swój strój, a potem cisnęła w kąt buty – Są ohydne – powiedziała – Jutro karzę je zmienić.

Magiczne buty jeszcze nigdy nie czuły się tak obrażone. Słyszały już że są dziwaczne i staromodne ale nie ohydne. Po tym jak starały się pięknie tańczyć liczyły na jakieś miłe słowa. Cóż jednak miały zrobić? Pokochały taniec i chciały zostać w teatrze. Miały nadzieję, że następnego dnia Klementyna doceni je i jeszcze będą z nią szczęśliwe. Niestety okazało się, że zarozumiała aktorka nie lubi ich i nie ma pojęcia o ich mocy. Uważała, że jest wyjątkowo uzdolniona. Chciała nawet zmienić buty na inne. Na szczęście reżyser nie zgodził się. Magiczne buty cieszyły się, że przynajmniej on je docenia, więc na próbach tańczyły najlepiej jak mogły. Dzięki nim Klementyna dostała w końcu główną rolę w przedstawieniu. Była bardzo pewna swego talentu. Do premiery został jeden dzień. W tym czasie szewc Alfred zorientował się, że pomylono kartony z butami. Postanowił udać się do teatru, aby dostarczyć właściwe buty a odebrać swoje.

– Dzień dobry – przywitał reżysera kończącego ostatnia próbę – Przepraszam, ale muszę wyjaśnić panu pewną pomyłkę. Jestem szewcem i niechcący oddałem niewłaściwe buty. Chciałbym odzyskać moje takie nieco dziwaczne i przyniosłem właściwe. Oto one – podał mu zwykłe lakierki.

– Szkoda – powiedział reżyser – Zauważyłem, że jedna z aktorek ma dziwne buty, ale podobały mi się. Myślałem, że to część kostiumu. Może moglibyśmy zostawić je w teatrze? – spytał

– O nie! Niestety – odmówił szewc – Muszę je odzyskać, gdyż nie należą do mnie. Spodziewam się że ich właściciel po nie wróci. Rozumie pan.

– Oczywiście – powiedział reżyser. Zaraz je panu oddam. Przy okazji zapraszam na nasze przedstawienie. Jutro jest premiera. Mam jeden wolny bilet i zastanawiałem się właśnie komu go podarować. Proszę go przyjąć i przyjść jutro.

– Wspaniale – ucieszył się szewc – Na pewno przyjdę.

Alfred z dziwacznymi butami wrócił do zakładu. Odetchnął z ulgą, że je odzyskał. Bał się, że znowu przepadły. Był szczęśliwy, lecz buty smuciły się. Chciały wystąpić w przedstawieniu. Tyle ćwiczyły i uwielbiały to. Zastanawiały się, czy zarozumiała Klementyna czegoś się od nich nauczyła.

Wieczorem następnego dnia Alfred wystrojony w najlepszy garnitur udał się do teatru. Było tam mnóstwo gości. Wszyscy czekali na zapowiadane od dawna przedstawienie. Tańczyć miała nowa gwiazda Klementyna. Wreszcie zaczęło się. Na początek zaplanowano występ śpiewaków, a potem gwiazdę wieczoru. Klementyna w nowych butach wybiegła na scenę. Niespodziewanie potknęła się i upadała. Szybko wstała próbując tańczyć. Niestety nie umiała. Podskakiwała niezdarnie i obracała się w kółko. Widzowie gwizdali i śmiali się.

– To chyba jakiś żart – zawołał ktoś z widowni.

– Zabierzcie ta niezdarę

– Oddajcie nam pieniądze za bilety! – wołali kolejni.

Klementyna robiła co mogła lecz każdy jej ruch był coraz gorszy. Nie rozumiała co się stało? Jeszcze wczoraj miała wielki talent, a teraz nagle znikł. Jak to możliwe? Owszem nie przykładała się do ćwiczeń, ale po co skoro tańczyła wspaniale.

Widzowie wygwizdali zarozumiałą aktorkę i wyszli z teatru. Nikt nie wiedział dlaczego zepsuto to przedstawienie?Czemu aktorka nie umiała tańczyć? Jedynie szewc Alfred domyślał się co się stało. Klementyna tańczyła wcześniej w magicznych butach, jednak niczego się od nich nie nauczyła. Buty nie dały jej prawdziwych umiejętności, bo na nie nigdy nie zasługiwała. Była złośliwa, niemiła i leniwa. Dzięki nim mogła stać się wielką tancerką, ale była zbyt zarozumiała. W szatni teatru płakała i przepraszała wszystkich za swój nieudany występ. Przyznała, że była zbyt pewna siebie i nie pracowała nad umiejętnościami. Zrozumiała, że będzie musiała dużo ćwiczyć jeśli nadal pragnie zostać gwiazdą. Nic nie przyjdzie samo bez wysiłku nawet jeśli ma się magiczne buty. Trzeba samemu wziąć się do pracy.

Minęło kilka dni i ktoś niespodziewanie przyszedł do zakładu szewskiego. Ubrany był elegancko, ale jakoś staromodnie.

– Dzień dobry – przywitał się uprzejmie – Przyszedłem odebrać moje buty.

Alfred nie wierzył własnym oczom. Stał przed nim właściciel dziwacznych butów.

– Czy udało się je naprawić?- spytał nieznajomy.

– Tak oczywiście. Czekają na pana – odpowiedział Alfred i poszedł po nie na zaplecze.

– O to doskonale, że czekają na mnie. Powiem panu, że zastanawiałem się, czy wytrzymają tak długo w pudełku.

– Nie rozumiem? – zdziwił się szewc

– No tak przecież nie wyjaśniłem panu, że to nie są zwyczajne buty. Są magiczne, a ja jestem czarodziejem. Za pomocą trzech pierścieni dałem im trzy moce. Jeden sprawił, że potrafią się zmieniać, drugi że mogą zmieniać ludzi, a trzeci dał im moc rozwagi ,aby dobrze wykorzystywały swoje umiejętności.

– To niesamowite co pan mówi – powiedział szewc – Przepraszam, ale nie wiedziałem że są czarodzieje, a buty mogą być magiczne.

– Niestety jest nas niewielu. Lecz można spotkać czarodzieja w każdym zwykłym miejscu.

– Rozumiem, ale dlaczego zaczarował pan te buty?

– Zaczarowałem je aby pomagały tym którzy na to zasługują, karały tych którzy coś przewinili i dawały nauczki tym którzy powinni coś w sobie zmienić. Zawiodłem się, że nic nie zrobiły przez tak długi czas.

– Oj tego nie powiedziałem – uśmiechnął się szewc.- Dla mnie zrobiły bardzo dużo. Dla mojego wnuka również. Myślę, że sporo też działo się kiedy je straciłem.

– Doprawdy pomogły panu to cudownie. Właśnie na to liczyłem. Bardzo się cieszę. I mówi pan że zginęły, a jednak ma je pan. Jak to się stało?

– Same do mnie wróciły – odpowiedział z dumą szewc.

– To wspaniale polubiły pana. Mam Alfredzie prośbę: Przypomniało mi się właśnie, że bardzo się śpieszę. Przechowaj te buty, bo nie mogę ich teraz zabrać. Wrócę po nie za jakiś czas.