Pewnego razu na niebie pojawiła się malutka, biała chmurka. Była prawie przeźroczysta i tak delikatna jak para unosząca się nad gorąca zupą. Chmurka była bardzo szczęśliwa. Czuła się taka lekka i wolna. Pływała po błękitnym niebie obserwując z góry świat. Czasem przemieszczała się powoli, długo wisząc w jednym miejscu. Lubiła wtedy przyglądać się ludziom w zatłoczonych miastach. Zachwycał ją przemieszczający się kolorowy tłum. Nikt z ludzi jednak nie zauważał jej. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Życie na ziemi toczyło się swoim biegiem, a chmurka patrzała na to jak na film. Długo nie wiedziała, że sama się zmienia. Stała się troszkę grubsza i cięższa jednak nie przeszkadzało jej to w niczym. Dalej wisiała nad miastem lub popchnięta podmuchem wiatru płynęła nad pola i lasy. Tam również miała wiele ciekawych rzeczy do oglądania. Uwielbiała patrzeć na kołysane wiatrem liście i drzewa oraz wąchać zapach kwiatów i ziół. Obserwowała ludzi pracujących w polach i odpoczywających nad rzeką. Wciąż nie interesowała nikogo lecz nie martwiło jej to. Była szczęśliwa. Dni mijały, czasem gorące, innym razem chłodniejsze.
Wiaterek przesuwał chmurkę po niebie, a ona pomału rosła. Z każdym dniem coraz bardziej. Wkrótce trudniej jej było poruszać się, a biała barwa znacznie poszarzała. Nagle zauważyła, że nie jest już obojętna ludziom. Coraz częściej spoglądali oni zaniepokojeni w niebo. Patrzeli na nią i ukrywali się w domach. Z pól znikały pracujące traktory. Chmurka bardzo martwiła się tym i było jej przykro. Nie chciała nikogo straszyć swoim wyglądem. Pragnęła by było jak dawniej. Wstydziła się, że jest taka brzydka i gruba. Nie była już małą chmurką tylko wielką szarą chmurą. W końcu z tego smutku i żalu rozpłakała się. Jej łzy w postaci strug deszczu dotarły na ziemię. W mieście nagle zaroiło się od kolorowych parasoli. Ulewny deszcz spływał szerokimi ulicami niczym rwący potok. Samochody rozpryskiwały wodę na boki, ochlapując wszystko wokół. Chmura patrzała na uciekających przed deszczem ludzi i płakała coraz bardziej. Nie chciała moczyć nikogo, ale nie mogła powstrzymać swych łez. Wreszcie porywisty wiatr przegnał chmurę znad miasta w kierunku lasu. Obfity deszcz spadł na drzewa. Potem chmura przesunęła się nad pola. Deszcz wsiąkał w suchą ziemię i podlewał łąki. Chmura goniona przez wiatr coraz szybciej przesuwała się po niebie. W końcu zabrakło jej łez i deszcz ustał. Wówczas radośnie zaświeciło słońce ogrzewając wszystko wokół. W mieście umyte deszczem ulice i chodniki lśniły, a powietrze było wilgotne i rześkie. Parasole zniknęły, a ludzie z radością wychodzili na ulice. Wkrótce znów zrobiło się tłoczno i kolorowo jak wcześniej. Podlany deszczem las zazielenił się jeszcze bardziej. Drzewa były odżywione, a mokre liście pięknie lśniły w słońcu. Na polach wysuszone wcześniej trawy i rośliny podniosły się i wyciągały w górę liście. Wszystko wokół było napojone deszczem niczym odżywczym napojem, który dodaje roślinom sił i jest potrzebny do życia. Chmura patrzyła na to wszystko pełna podziwu i zachwytu. Była z siebie dumna. Zrozumiała, że bardzo pomogła. Wiedziała już , że jak wszystko na ziemi ona tez jest potrzebna. Nagle poczuła, że wiatr choć słaby to z łatwością przesuwa ją po niebie. Znów była lekka i wolna. Wreszcie zauważyła, że jak dawniej jest małą, prawie przeźroczystą chmurką. Wylewając z siebie mnóstwo deszczu bardzo zmniejszyła się. Jej barwa znów była biała. Chmurka była bardzo szczęśliwa. Z radością pływała po niebie obserwując świat. Nigdy już nie martwi się jak zaczyna rosnąć a jej kolor się zmienia. Wie, że to naturalny i bardzo potrzebny cykl, bo bez deszczu nie byłoby wody na świecie ani życia.